Stukot moich sandałów o nie
równą powierzchnię chodnika wypełniał ciszę panującą w
okolicy. Przepełnione letnim słońcem skrzyżowanie ulicy Brzozowej
i Wojska Polskiego zazwyczaj tętniło o tej porze roku życiem,
zapewne dlatego, że z tego miejsca szybko można dojść na plażę,
czy przystanek autobusowy, na który akurat zmierzałam.
Ledwo podeszwa mojego buta musnęła
wyblakły asfalt, poczułam silne szturchnięcie w ramię. Stara już,
jeansowa torba przyczyniła się do tego, że straciłam równowagę,
w efekcie czego mój tyłek miał bliskie spotkanie z ziemią.
Podniosłam głowę i szybkim ruchem ręki poprawiłam kosmyki
spadające mi na czoło.
Koło mnie klęknął blond włosy
chłopak o oczach koloru oceanu.
-Przepraszam... Nie chciałem... Nie
zauważyłem cię...-zaczął się jąkać zakłopotany, a jego
policzki nie postrzeżenie przybrały barwę dojrzałego pomidora.
Zirytowana tłumaczeniem
niebieskookiego wstałam, ignorując jego dłoń wyciągniętą w
moim kierunku i zaczęłam otrzepywać kolana brudne od pyłu.
-Na prawdę przepraszam-powiedział, a
ja zaczęłam odchodzić . Nie oglądając się do tyłu krzyknęłam
jeszcze nie co zirytowanym głosem:
-A mnie to naprawdę nie obchodzi.
Mało
orginalna historia.
Chłopak
wpada na dziewczynę,
a
potem wielka miłość i żyli długo i szczęśliwie
jednorożce
hasały po tęczach, a naćpane wiewiórki przygrywały na szarfie.
Ale
w moim świecie nie ma miejsca na miłość.
Nikt
mi nigdy jej nie okazał, to czemu ja mam być lepsza?
Czemu
to zawsze ja muszę być tą mądrzejszą?
Doszłam na przystanek. Na moje
nieszczęście autobus już na nim stał. Podbiegłam do niego
szybko, w nadziei, że jeszcze zdążę wsiąść. Myliłam się.
Kierowca z piskiem opon ruszył pojazdem, zostawiając mnie samą w
osłupieniu.
-Fack- przeklęłam pod nosem i
westchnęłam głośno. Zerknęłam tylko na częściowo zamazany
przez rozbrykaną młodzież
rozkład
jazdy i doszłam do wniosku, że następny autobus mam dopiero za
godzinę.
Nie
miałam najmniejszej ochoty wracać jeszcze do ośrodka*, to też dla
zabicia czasu udałam się na plażę.
&&&
Usiadłam
na rozgrzanym piasku. Szum fal był jedyną muzyką jaką
tolerowałam. Może wydaje się dziwnym, że nie lubię sztuki, ale
dla mnie była to prosta rzecz-zbyt skomplikowane wytwory wyobraźni
ludzkiej przeniesione zależnie od rodzaju owej sztuki na płótno,
czy papie lub w nuty, potocznie uważane za piękne dla mnie były po
prostu zbyt zagmatwane i niezrozumiałe.
Morze
przygrywało mi piękną melodię, a ja z zaciekawieniem wpatrywałam
się w fale
rozbijające się z hukiem o brzeg, kończące swą wędrówkę
ustępując innym, rosnącym coraz wyżej przy dogodnym wietrze. Fale
są jak życie. W sprzyjających warunkach silne i niezwyciężone,
ale gdy tylko coś pójdzie nie tak, wiatr ustanie, robią się
kruche i uległe. Bezsilnie snują się po tafli morza i czekają, aż
ich podróż dobiegnie końca. Tak właśnie się czułam-jak nikomu
nie potrzebna i przez nikogo nie chciana mała falka w bezkresnym
oceanie codzienności.
Przymknęłam
powieki, by móc w ciszy rozkoszować się spokojem. Jednak, przy
moim szczęściu nie było to nic dziwnego, ten błogi stan nie trwał
zbyt długo. Już po chwili poczułam silne kopnięcie w bok.
Złapałam się za bolące miejsce i z sykiem wypuściłam z płuc
powietrze. Odwróciłam głowę w bok, a moim oczom ukazał się
ciemny blondyn ścięty na krótko. W ręku trzymał pusty, papierowy
kubek, którego zawartość znajdowała się już na piasku. Podniósł
się leniwie i spojrzał na mnie swoimi ciepłymi, koloru zeschłych,
jesiennych liści oczami, tak różnymi od moich zimnych zielonych.Uśmiechnął się przepraszająco i
powiedział ze skruchą w głosie:
-I'm
sorry. I don't notice you*.
Prychnęłam
i odwróciłam twarz w kierunku morza.
Dlaczego
wszyscy mnie dziś przepraszają?
Nagle
zaczęli się mną przejmować?
Mam
głęboko gdzieś ich marne 'przepraszam'.
W
życiu nie wystarczy zwykłe słowo,
by
na niebie pojawiła się tęcza.
-I'm
so sorry-dotknął mojego nadgarstka.
-Li!
Where is my coffie?***-do moich uszu dobiegł lekko stłumiony przez
szum fal kobiecy głos. Blondyn momentalnie odwrócił głowę w
stronę, z której dobiegało wołanie, a ja korzystając z jego
chwili nie uwagi wyrwałam się mu i szybko odeszłam w kierunku
przystanku.
-Please,
waite a minute!****-krzyknął jeszcze chłopak, zanim całkowicie
zniknęłam mu z oczu.
-I
don't understand!*****-odpowiedział już tylko na odczepkę.
I
poszłam. Poszłam gdzie mnie nogi poniosły, a serce wzywało.
*Nie miałam najmniejszej ochoty wracać jeszcze do ośrodka-dlaczego do ośrodka dowiecie się niedługo ;D Chyba, że ktoś już się domyslił :)
**I
dont't notice you.-prawdopodobnie,
no nie jestem jakaś wyborna (XD) w Angielskim, znaczy Nie
zauważyłem cię ale
jak mówiłam pewna nie jestem, chodź powiedzmy, że właśnie to
znaczy, bo o to mi chodziło ;)
***Where is my coffe?-Gdzie jest moja kawa?
****Please, waite a minute-Proszę zaczekaj chwilę
*****I don't understand-Nie rozumiem
***Where is my coffe?-Gdzie jest moja kawa?
****Please, waite a minute-Proszę zaczekaj chwilę
*****I don't understand-Nie rozumiem
1 Grudnia!
Czy wy też czekaliście na tą datę tak niecierpliwie jak ja?
Znaczy, nie mogłam się jej doczekać, aż do wczoraj, do kiedy postanowiłam zmienić narrację 3os. na 1os.
Mam nadzieję, że się opłacało, bo musiałam napisać cały rozdział 1 jeszcze raz xD
A w narracji 3os. miałam całe 4 rozdziały i zaczęty piąty, więc czeka mnie jeszcze trochę pracy ;D
Do rzeczy: Podobał się rozdział? Wiem, emocje jak na grzybobraniu (Madzia teraz powiedziałaby, że na grzybach zawsze są emocje ;D), ale rozkręci się już w 4 rozdziale :) No... Jak na mnie to dosyć szybko xD Ten kto czytał FHTL (i nadal czyta ;D) wie, że u mnie akcja jest wolna, ale w tym opowiadaniu postanowiłam ją trochę przyśpieszyć i zwiększyć, żeby nie było tak nudno... Ale 1 rozdział zawsze jest takim wprowadzeniem, więc...
A tak z innej beczki: Przedwczoraj siedziałam i rozmyślałam nad rozdziałem 22 do FHTL i nagle zaczęłam myśleć, kto tak właściwie wymyślił budziki? Czy może w średniowieczu, jakiś gościu postanowił obudzić kumpla i dmuchnął w róg łowiecki mu nad uchem (czy jakie oni tam mieli instrumenty xD)?
Taaaa myśleć o wszystkim tylko nie o tym co się powinno robić xD Ale spokojnie-mam już opracowany następny rozdział i napisany w większej części, tylko czekam aż dobijecie do 20 komentarzy ;D
Tego bloga nie skończę szybko. Dlaczego? Bo mam już plan na Part Two i Three :D No, więc trochę się ze mną jeszcze pomęczycie ;D
Rozdział dedykuje Weronice Kowalskiej, za to, że czyta wszystkie moje debilne rozdziały i wspiera mnie :) Kiedy ty w końcu dodasz next u siebie? :3
Awww kochana mi się bardzo podobał ten rozdział. Jeny, nawet nie wiesz jak ja kocham Twój styl pisania, jest po prostu boski! Gdy weszłam na bloggera i ujrzałam, że na Twoim nowym blogu jest pierwszy rozdział, to nawet nie wiesz jaki miała zaciesz. Ten rozdział jest po prostu boski. Wiem, to dopiero jedynka, ale ja już się zakochałam ;) W Twoim opowiadaniu hehe. Widać, że główna bohaterka nie ma łatwo. I raczej tak chyba nie będzie.. Coś tak myślę, że ten blog będzie się różnił od FHTL... I dziękuję za dedykację ;) Twoje rozdziały nie są debilne, pamiętaj o tym! One są po prostu świetne!!!!!!! No ja też się zgodzę, na grzybobraniu są emocje, hehe ;) Wiem powtarzam się, ale ten rozdział jest cudny i są emocje...
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny :)
Kocham<<33
OMG! CUDOWNYYYYYYYYYYYYYYYY! *o*
OdpowiedzUsuńNormalnie się zakochałam!
Czekam na nowość!
+tymczasem grzecznie zaproszę do siebie na nowość C:
http://secretlifevictorie.blogspot.com/
Super, super i jeszcze raz super ; ) Jestem mile zaskoczona ; ) Strasznie się cieszę, że dodałaś ; )
OdpowiedzUsuńNa grzybobraniu zawsze są emocje! Zwłaszcza jak się trafi na jakiegoś maślaczka albo kurkę (haha, pamiętasz tą debilną rozmowę? Takie rzeczy tylko na GG x D) I tutaj też są emocje! Ten blondyn to pewnie Niall, ten od kawy to może Liam (bo ma skrót od imienia Li), a ten ośrodek to nie wiem. Może Dom Dziecka? Nie wiem, nie jestem dobra w zgadywanki ; )
Czekam z niecierpliwością na next ; ) Dawaj szybko!
one-direction-wonderful-story.blogspot.com
kimberly-gabrielle-and-one-direction.blogspot.com
GG wymiata ;D
Usuńcudowne i niesamowite <3<3 już nie mogę się doczekać kolejnych części:D jest tak zajebiste że aż brak mi słów <3<3
OdpowiedzUsuńŚwietne <3
OdpowiedzUsuńAż dwa razy na nią wpadli ! Co za brzydale ! Kimkolwiek oni są! ;P
Nie no, tak na poważnie (jeśli w ogóle potrafię się tak zachować xD), to rozdział mi się podoba. Nawet bardzo. ^^
Czekam na chapter number two ;)
jednorożce hasały po tęczach, a naćpane wiewiórki przygrywały na szarfie ... haha te słowa mnie rozwaliły :D No normalnie pękałam ze śmiechu xD Brzuch mnie jeszcze boli :P
OdpowiedzUsuńRozdział jest niesamowity, a rozmowa między naszą bohaterką, a LI cudna ^^
Już dwa razy na nią wpadli xD :D Niedobrzy oni ! :P Czekam na nn z wielką niecierpliwościom ;*
http://milosc-niejedno-ma-imie.blogspot.com/ <-- Serdecznie zapraszam ;D
Szczerze mówiąc, nie wiem JESZCZE jaki jest twój styl pisania, ale po tym rozdziale na pewno to nadrobię.
OdpowiedzUsuńTak znalazłam gdzieś link do twojego bloga i spodziewając się nieciekawej oprawy słownej zaczęłam czytać, a tu.... WOW!
Już lecę nadrobić zaległości. Pozdrawiam, czekam na następny <3
Rozdział świetny!!!
OdpowiedzUsuńwait*