sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 1 - Idioci, wszędzie idioci



Szesnastolatka stanęła przed lustrem i zmierzyła się od gór do dołu krytycznym spojrzeniem. To z całą pewnością nie był jej styl. Obcisła, czarna spódniczka opinała się na jej zgrabnych udach, a biała koszulę eksponowały czarne perły. Dziewczyna skrzywiła się lekko na ich widok, jednak nic nie powiedziała. Nie chciała zranić cioci Margolci, która podarowała jej je z myślą właśnie o tym dniu.

Długie, gęste rzęsy nie potrzebnie maźnięte warstwą tuszu i kształtne, czerwone usta wzbogacone szminką, nie podobały się Małgorzacie, jednak nie zwróciła dziewczynie uwagi, chcąc dać jej jak najwięcej swobody. Szczerze polubiła tą trochę markotną, aczkolwiek żywą nastolatkę, o której słyszała same najgorsze rzeczy. Podczas gdy ona stroiła się przed dużym lustrem, rodem ze średniowiecza, Małgorzata, nazywana pieszczotliwie przez Vivien Margolcią, szykowała jej śniadanie.

Trzeba przyznać, staruszka nie była utalentowaną kucharką, jednak nigdy zbytnio się tym nie przejmowała. W końcu nie musiała przygotowywać jakichś wykwintnych posiłków, niczym dla angielskiej królowej; dorastającej nastolatce wystarczyła zwykła jajecznica,z kromką suchego chleba.

*

Pierwszy września. Data, której dziewczyna nienawidziła prawie tak bardzo, jak czółenek na koturnie, w których była zmuszona udać się, na jakże uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego. Stojąc na przystanku autobusowym okryła się szczelniej szarym sweterkiem, bo po mimo słonecznej pogody, jesień zbliżała się wielkimi krokami, dając wrażliwej na zimno dziewczynie się we znaki.

Stanąwszy przed czarnym ogrodzeniem, blondynka podrapała się w głowę i, kolejny raz, zapytała samą siebie:
-Co ja tu w ogóle robię?
Przekroczywszy mur oddzielający ją od swojej nowej przyszłości, musiała przyznać, że zewnętrzny wygląd liceum bardzo przypadł jej do gustu.

Czerwona cegła, z której był zbudowany budynek, sprawiała wrażenie tajemniczości. W dodatku bujna roślinność niedbale posadzona na dziedzińcu szkoły, dodawała mu uroku. Zmierzywszy cały wystrój wzdłuż i w szerz, stwierdziła, że nie warto tracić czasu na stanie i gapienie się jak ten kołek w przestrzeń, i czas zakasać rękawy, stawić czoła uczniowskiej zmorze.

Jakież było zdziwienie Vivien, kiedy zamiast swobodnie przekroczyć próg szkoły, musiała zaczekać, aż łaskawa szatniarka wciśnie ten cholerny guzik, wpuszczając ją tym samym do środka. Zniecierpliwiona dziewczyna dumnie przekroczyła próg placówki, obrzucając starszą kobietę wściekłym spojrzeniem.
I po cholerę było im się tak zabezpieczać? - pomyślała wściekle – Jakiś skarb tu chowają, czy co? Że potrzeba przepustki, by tu wejść?

*

-Siadać do ławek – fuknęła na wstępie niska brunetka. Agnieszka Konopka, z pozoru miła i wyrozumiała nauczycielka po trzydziestce. Ale to tylko pozory. W rzeczywistości była surowa i wymagająca. Kolejny dowód na to, że nie można oceniać książki po okładce.

Młodzierz, speszona stanowczością ich nowej wychowawczyni, posłusznie zajęła miejsca. Nawet zaborcza blondynka z pokorą, aczkolwiek nie ukrywając swojej nie chęci do, zarówno tego miejsca, jak i otaczających ją ludzi, usiadła w ostatniej ławce pod ścianą, dziękując niebiosom, że owa ławka była pojedyncza i nie musiałąajej z nikim dzielić.

*

Kolejne minuty dłużyły się niemiłosiernie, po mimo całkowitego braku skupienia ze strony Viven. Bo po co ma słuchać pieprzenia jakiejś baby, skoro i tak wszystko już wie z poprzednich lat? Dziewczyna ocknęła się dopiero, kiedy kobieta podawała im plan lekcji na kolejne dni. Na zmiętej karteczce wyciągniętej z jednaj z kieszeni w swoim swetrze, naskrobała niedbałym pismem dni tygodnia i lekcje. Ku jej rozczarowaniu jutro zmuszona była wstać na ósmą.

Po skończeniu przez panią Konopkę tych, jakże fascynujących, wykładów na temat etyki i ogólnych zasad panujących w szkole, nie wiadomo skąd, na dziedzińcu liceum wyrósł tłum młodych ludzi, z ogromnymi uśmiechami na twarzach, za pewne za sprawą przyzwolenia na opuszczenie terenu szkoły. Młodzież uczyniła w tempie natychmiastowym, rzecz jasna.

Blondynka opierała się plecami o zewnętrzną ścianę liceum i ze znudzeniem patrzyła na te wszystkie "dzieciaki" cieszące się jak głupie, jakby zapomniały, że jutro też trzeba udać się do szkoły. Skrzyżowała ręce na wysokości piersi i z markotnym wyrazem twarzy czekała, aż całe te zgrupowanie się trochę przerzedzi.

Nagle poczuła szturchnięcie w ramię. Nie było ono mocne, a tym bardziej nie zabolało to Vivien, lecz wystarczające, by dziewczyna zwróciła uwagę na chłopaka, który właśnie opuścił budynek, który służył jej jako podpora. Była prawie pena, że zrobił to z premedytacją. I nawet nie zrobił nic, by temu zaprzeczyć, czy chociaż bąknąć zwykłe przepraszam.

Obrócił się jedynie na pięcie i, z łobuzerskim uśmiechem, wpatrywał się bezczelnie w Vivien.
Ja się chyba zaraz powieszę – jęknęła w myślach blondynka, na widok czekoladowych loczków i zielonych oczu.

*

-Cholera jasna!- wydarła się na całe gardło, zbulwersowana nastolatka. - Pieprzona szkoła – burknęła nieco ciszej, rzucając podręcznik i zeszyt od matematyki w najmroczniejszy zakątek niewielkiego, beżowego pokoiku, oświetlanego jedynie żółtym światłem biurkowej lampki.

Kolejna rzecz, której Vivien nienawidziła z całego serca – zadania domowe.

-Kto w ogóle wymyślił tą szkołę – blondynka zaczęła pasjonujący wykład na temat tego, jaki to ten świat jest okrutny, żeby zmuszać młodzież do uczęszczania do szkoły. - Przecież o wiele ciekawiej byłoby gdyby...
-O co się tak pieklisz? - w progu stanęła śnieżno-włosa staruszka, patrząc z rozbawieniem, na rozzłoszczoną dziewczynę.
-Już na nic ciociu – mruknęła w odpowiedzi, sama nie będąc do końca pewną, czy Małgorzata ją usłyszała.

Vivien niedbale postawiła swój plecak na obrotowym krześle, po czym poczęła faszerować go najrozmaitszej maści podręcznikami. Nie obyło się oczywiście, bez kilku przekleństw i wyzwisk w stronę autorów owych książek, nauczycieli i, jak już pewnie każdy się domyślił, samej szkoły.

-Nosz ja piernicze! - wrzasnęła wznosząc bez silnie ręce w górze, okazjonalnie przeklinając też niebiosa. - Gdzie się podziała ta cholerna przepustka?!
-Spokojnie – Małgosia położyła dziewczynie dłoń na ramieniu.

Vivien z całą pewnością nie była osobą spokojną. A już na pewno nie cierpliwą. Właściwie, to poziom jej opanowania był poniżej przeciętnej. Dużo niżej.

-Na pewno się znajdzie – zapewniła starsza kobieta.
-Ta.. Za jakieś dziesięć do piętnastu lat.

*

-No rzesz chyba się kurwa zaraz powieszę! - mruknęła ze złością blondynka, stojąc jak ten kołek przed wejściem do Katolickiego Liceum Ogólnokształconcego w Gdyni. Przepustka? Nieznaleziona. Pomysł na wejście? Brak.

-Wchodź – mruknął chłopak przykładając swoją przepustkę do skanera i przepuszczając dziewczynę przed sobą. Nie wiadomo jak się tu znalazł. Nie wiadomo skąd wiedział że Vivien zgubiła swoją przepustkę.
-Tylko nie myśl, że ci podziękuję – odparła nie patrząc na bruneta z kręconymi włosami.
-Wcale tego od ciebie nie oczekuje – powiedział uśmiechając się cwaniacko. - Nic się nie zmieniłaś Vivien. No... Może jesteś tylko odrobinę brzydsza niż kiedyś – dodał na przekór.
-Dziękuję Haroldzie. Zawsze chciałam to usłyszeć – warknęła nieco zdenerwowana i, nie zawracając sobie głowy tym idiotom, ruszyła pod klasę, gdyż było już po dzwonku, ale tak szczerze to wcale nie spieszyło jej się na Polski.


Wiiii! Nie sądziłam, że tak szybko dodam pierwszy rozdział, ale weszłam sobie dzisiaj na tego bloga i patrze: WTF?! 5 komentarzy?!
No i wzięłam się do roboty, nie? xD No więc jest.
Szczerze mówiąc, sama nie wiem w którym momencie Harry zakradł się do mojego opowiadania, skoro w planach nie miałam uwzględnionej obecności 1D. Widocznie nie potrafię żyć bez mojego męża xD
tylko, że to teraz trochę nie logiczne, bo kurde akcja rozgrywa się w GDYNI. Jakby ktoś nie wiedział, to miasto znajduje się w POLSCE xD
Dobra tam. Coś się wymyśli :3

14 komentarzy:

  1. Fantastyczny rozdział! ;)
    Już lubię Vivien xD Dziewczyna ma charakter ;P I dobrze ;D
    Czekam na nn <33

    OdpowiedzUsuń
  2. boskie <3 ja tam się bardzo cieszę że jest Harry i jeszcze raz dziękuje za info. <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  3. no więc... przeczytałam tak szybko, jak dodałaś rozdział, bo akurat byłam na kompie, ale potem po przeczytaniu brat ze złości mi kabel od neta wyłączył i coś popsuł, że przez kilka godzin neta nie było, ale teraz już komentuję XD Toż to jest świetne, kochana :) Jestem smutna, a zarazem szczęśliwa. Cieszę się, że to nowe opowiadanie jest świetne, ale smucę, że tamto zakończyłaś, ale nie można mieć wszystkiego xd Ten rozdział, choć pierwszy, bardzo mi się spodobał :) Jest po prostu cudowny no i odwiedził Nas zacny Harold. I to w Gdyni, czyli u nas - w Polsce xd Hehe to on będzie Polakiem czy może anglikiem:? Dobra, to pozostawiam Tobie, ale się cieszę, że wkręciłaś w to Stylesa. Najwyraźniej nie możesz bez niego żyć... Tak samo jak ja ostatnio bez Horana... Coś czuję, że moje następne opowiadanie będzie właśnie o nim xd A to wszystko przez tą piosenkę ; Summer Love, w wykonaniu naszych chłopców xd Chłopców, ale to brzmi xd Jak dla mnie to oni są nadal takimi dzieciuchami, ale mniejsza teraz o toxd Po prostu ten rozdział jest cudny ;p Jak ja nie lubię chodzić w spódniczkach czy sukienkach, tylko że za kilka miesięcy będę musiała założyć to drugie, bo mama się uparła, że na komunię kuzyna muszę się stosownie ubrac, a nie kolorowe spodnie i bluzki w paski, ale przecież to mój styl xd Hehe dziewczyna dużo przeklina, mi się podoba :) Lubię takie charakterki xd Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału xd
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział fajny podoba mi się nie wiem co ci tu napisać bo wszystko co chciałam jest już we wcześniejszych komentarzach wiec tylko tyle Ci napisze żebyś miała pewność że ktoś czyta twojego bloga
    Pozdrawia Kinga

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne :D Masz talent :) Czekam na następny :p/Emilka

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo, bardzo ale to baaaaardzo mi się podoba.
    Dziewczyna z charakterem. Nieugięta.
    Zobaczymy co z tego wyjdzie. ^ ^

    http://completely-different-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana. Kochana. Kochana.
    Pamiętasz mnie tam może jeszcze? Taką małą, zrzędzącą i wiecznie niezadowoloną dziewczynkę? Tak jest. Wróciłam. Przepraszam, że Cię na tak długi czas zostawiłam, ale nie wiem czemu tak wyszło. Nawet nie potrafię się jakoś sensownie wytłumaczyć :'(

    Ohh.. A teraz przychodzę po takim długim czasie i będę wytykać błędy. Ale cóż. Czasem ktoś musi :D Mam nadzieję, że nie będziesz na mnie zła :c

    Poza tym wszystkim co zaraz Ci napiszę wiedz , że Cię okropnie mocno kocham i nie łap tylko na mnie focha ! Jesteś cudowna, a to to tylko błędy, które pewnie popełniłaś przez zabieganie :)

    No więc zaczynając tak od początku , to ...

    Żeby się nie pomylić, ale.. chyba dobrze policzyłam xd
    W dziewiątym akapicie twojego rozdziału pojawiło się słowo "niechęć" napisane osobno, co w sumie powinno zostać opublikowane łącznie. Poza tym w tym samym akapicie umieściłaś jakąś dziwną mieszanką "musiałąajej" co w sumie rozumiem jako literówkę, ale ... zawsze można się poczepiać, nie? oh. ja okrutna :P
    Przenosimy się na dziesiąty akapit. :D
    Kochanie. "Pomimo" piszemy łącznie ! Poza tym jednej z kieszeni, nie "jednaj" , Vivien , nie "Viven".
    Akapit 11. --> zapewne również piszemy razem.
    Akapit 13 ---> o ile się nie mylę to w jednym zdaniu powtórzyło się słówko "zrobił" co w sumie nie razie jakoś specjalnie w oczy, ale.. poczepiać zawsze się można xd poza tym. ten sam akapit . literówka: pewna, a nie "pena".
    Akapit 17:
    moim zdaniem odpowiedź na pytanie powinna brzmieć " już o nic ciociu" - wydaje mi się to bardziej poprawne :)
    No i na koniec jedno z ostatnich zdań nad ruchomym Harrym: idiotą - nie "idiotom" ..


    Wiem, że myślisz sobie po tym wszystkim, że jestem okropna i zapewne będziesz chciała się na mnie zemścić, ale.. przepraszam Cię bardzo mocno. Po prostu czasem muszę komuś uprzykrzyć życie, a tym razem najwidoczniej musiało paść na Twoją osobę.

    Poza tymi drobnymi błędami, musisz wiedzieć, że od zawsze Cię uwielbiałam i teraz również się to nie zmieniło.. Po prostu poczułam nagłą potrzebę wydania obiektywnej opinii.

    Oczywiście dodaję Cię Kochanie do obserwowanych, no i nie gniewaj się na mnie ! <3



    http://i-can-be-your-shelter.blogspot.com



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha ha ale za co mam się gniewać? Za to, że powytykałaś mi wszystkie błędy? W sumie to mogłabyś to robić częściej ;) Nigdy nie byłam dobra z ortografii :3

      Usuń
    2. Wiesz.. Znam wiele osób, które obrażają sie kiedy im ktoś powie szczera prawdę, więc ja wolę z góry przepraszać ;D
      Poza tym. Nie każdy pod rozdziałem lubi kiedy pojawi mu się w komentarzu jakieś slowo krytyki, a ponieważ ja zawsze lubilam się czepiac to tu też troszkę musialam ;p

      Usuń
    3. Co do wymienionych błędów to znalazłam jeszcze jeden, który mnie mocno odrzucił.

      "Młodzierz"? Naprawdę?

      Usuń
  8. wow jeszcze raz wow bo nie wiedziała, ze mozna tak zajebiscie pisac ! Zajegenialna czesc nie moge sie doczekac kontynuacjii :D

    OdpowiedzUsuń
  9. W regulaminie pisze, że musi być na stronie głównej zaznaczone, że my wykonałyśmy szablon. Więc proszę zrób w linkach na głównej zakładkę szablon.

    OdpowiedzUsuń

Lódziowie :D