piątek, 14 grudnia 2012

Part One "Summer Changes"- Chapter Five



    Powoli nacisnęłam metalową, błyszczącą klamkę. Drzwi otworzyły się, pomimo moich starań, z głośnym skrzypnięciem. A tak nie chciałam na siebie zwracać niczyjej uwagi. Właściwie to nie wiem dlaczego. Po prostu miałam ochotę poleżeć teraz w ciszy i przemyśleć sobie parę spraw. A więc czemu wróciłam już do ośrodka, skoro bez problemu mogłam znaleźć zaciszne miejsce na dworze, z dala od cywilizacji? To proste-po prostu nie chciałam kolejny raz dostać ochrzanu.
-Wypie*alać z domu bożego-te jakże miłe słowa wypowiedziane z ust mojej współlokatorki, przywitały mnie już od progu. Dziewczyna stała do mnie tyłem, ślepo wpatrując się w korony drzew przed domem, jakby było tam coś najciekawszego na świecie, jakby potrafiła z nich wyczytać wszystkie zagadki tego, z pozoru, wesołego świata. Od razu wyczułam, że nie ma dzisiaj najlepszego humoru, a co było tego przyczyną powoli się domyślałam.
-Ładnie to mnie tak witać?-spytałam zadziornie, krzyżując ręce na piersiach.
   Gabrysia odwróciła się niechętnie w moją stronę i, opierając się plecami o parapet, zgasiła papierosa, którego jeszcze przed sekundą miała w ustach i wyrzuciła go niedbale za siebie. Snop światła wdzierający się do pokoju przez okno padł akurat na jej błękitne oczy. Źrenice momentalnie zmniejszyły się, a w tęczówkach można było odczytać cały jej nastrój.
-Oh przepraszam jeśli cię uraziłam-odparła zgryźliwie i oparła łokieć o białą taflę parapetu.
-Wybaczam-uśmiechnęłam się przyjaźnie i podeszłam pewnie w jej stronę.
    Stanęłam z nią twarzą w twarz i poczęłam lustrować ją spojrzeniem. Jeździłam wzrokiem po jej delikatnej twarzy, jakby doszukując się w niej jakichś emocji. Bezskutecznie. Prawdę mówiąc jej grobowa mina powodowała ciarki na moich plecach.
-Dostałam pracę-w końcu odważyłam się przerwać ciszę, która stała się nieco uciążliwa.
Różowa zmarszczyła lekko brwi i założyła ręce na wysokości klatki piersiowej.
-Fajnie-odpowiedziała obojętnie.
-Jutro jest mój pierwszy dzień-ciągnęłam dalej obserwując jej reakcje.-I che żebyś poszła tam ze mną.
-Po co?-rzuciła niedbale, chodź wiedziałam, że w głębi duszy jest zadowolona z mojej propozycji. W środku zapewne biła się z myślami, czy dalej ma się na mnie gniewać, czy też odpuścić i od razu się zgodzić.
-No... Będziesz mnie wspierać-uśmiechnęłam się zakłopotana. Z niewiadomej przyczyny owe słowa zawstydziły mnie lekko. Może bałam się, że wyjdzie na jaw, że też potrzebuje kogoś, kto będzie dodawać mi otuchy.
-Nie chce mi się-wypowiedziała te słowa tak szybko, zapewne dokładnie ich nie przemyślawszy, że ledwo zdołałam je zrozumieć, ale po chwili dodała-No, ale okay.
    Na moją twarz momentalnie wskoczył szeroki, szczery uśmiech, którego nie byłam w stanie w żaden sposób zatrzymać. Ulga jaką czułam była nie do opisania. Właściwie to sama nie rozumiałam moich emocji. Dlaczego ja się tak przejmowałam?
-No chodź tu i już się tak nie fohaj- rozwarłam ramiona, a niebieskooka momentalnie się w nie wtuliła. Właśnie w tym momencie poczułam, że wszystko zaczyna się układać, a moje życie stopniowo nabiera sensu. Jednak to poczucie nie trwało długo.
     Ktoś zapukał lekko w framugę drzwi, a nasze oczy momentalnie skierowały się na ową osobę, śmiącą przerwać nam tą bajeczną sielankę.
     W progu stanęła widziana przeze mnie już wcześniej brunetka o doświadczonych, zielonych oczach i młodzieńczych rysach twarzy. Uśmiechała się delikatnie i bez żadnego skrępowania wkroczyła z butami w nasze życie. Usiadła na jednym z obrotowych krzeseł, przeznaczonych do siedzenia przy biurku, założyła nogę na nogę i uparcie wpatrywała się w nas. Dopiero po chwili zorientowałam się, że nadal stoimy wtulone w siebie i jak ktoś patrzący z boku mógł to odebrać. Odchrząknęłam nerwowo i oderwałam się od Gabrysi po czym usiadłam na łóżku. Dziewczyna poszła w moje ślady.
-Jestem Anna-powiedziała nie przestając się uśmiechać kobieta. Po jej wyrazie twarzy można było wywnioskować, że oczekuje od nas podania swych imion. Oj nie, ze mną tak łatwo nie będzie paniusiu.
-Gaba- rzuciła niedbale w jej stronę różowa.
-A ty?-brunetka skinęła głową w moją stronę widząc, że nie jestem chętna tak szybko ujawniać moich danych.
-Na zdrowie-bąknęłam z przekąsem nie patrząc się w stronę Anny. Za wszelką cenę unikałam kontaktu wzrokowego.
-Flo-Gabrysia szturchnęła mnie lekko w ramię, jakby próbując doprowadzić do porządku. Bezskutecznie. Ja uparcie trwałam z zaciętą miną, nie mając wcale ochoty się odezwać. Może i miałam trudny charakter, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, było to jedyną moją cechą, jaką w sobie lubiłam. Skryta, chamska, niedostępna-taka właśnie byłam ja.
-A więc ty jesteś Flora-mruknęła pod nosem brunetka i uśmiechnęła się lekko, spojrzała pewnie w moją stronę. W odróżnieniu ode mnie zależało jej na skrzyżowaniu naszych spojrzeń.
-Nie kurde, królowa Elżbieta I-zirytowałam się, co wywołało tylko szerszy uśmiech na twarzy kobiety. I w tym momencie pozwoliłam, aby nasze spojrzenia się spotkały. Było to błędem? Nie wiem. Długo patrzyłam się uparcie w zielone tęczówki kobiety, zdając sobie sprawę, że ona robi tak samo. Cholerne uczucie, że już ją kiedyś widziałam nie dawało mi spokoju. Nijak nie mogłam się go wyzbyć. Nie świadoma tego co dokładnie robię, wyjęłam zdjęcie, które zawsze nosiłam przy sobie. Spojrzałam na nie uważnie. Nastoletnia dziewczyna jak co dnia uśmiechała się lekko, wyglądała tak beztrosko. Zawsze zazdrościłam osobie ze zdjęcia, które kilka lat temu znalazłam w kurtce, że potrafi cieszyć się życiem, przynajmniej tak wnioskowałam z jej wyrazu twarzy. Ponownie spojrzałam na brunetkę siedzącą na krześle, po czym kolejny raz zwróciłam całą swoją uwagę na dziewczynę ze zdjęcia. I tak kilka razy.
     Po chwili zdałam sobie sprawę, że Gabrysia również przypatruje się fotografii. Zmieszanie i zdziwienie na jej twarzy upewniło mnie we własnych przekonaniach.
     Powolnym ruchem wstałam z łóżka i skierowałam się stronę Anny. Schyliłam się nad nią i podetknąwszy zdjęcie pod nos, zapytałam oschle:
-Poznajesz?
Brunetka wyjęła je z mojej dłoni i chwilę przypatrywała się dziewczynie uwiecznionej na kawałku papieru.
-Nie-powiedziała pewnie oddając mi fotografię, ale jej rozlatane oczy i unikanie kontaktu wzrokowego wydały to, że kłamie. Westchnąwszy głośno wstała z krzesła i skierowała się do okna. Wbiła wzrok w jeden punkt na dworze i uparcie przy nim trwała. Zrezygnowana usiadłam z powrotem koło Gaby.
    Kobieta zaczęła wodzić wzrokiem po pomieszczeniu, jakby w poszukiwaniu czegoś, czym mogłaby odwrócić naszą uwagę od swojej osoby. W pewnym momencie jej wzrok natknął się na paczkę papierosów pozostawioną nieodpowiedzialnie na parapecie przez Gabrysie. Z dziwnym grymasem odwróciła się do nas i potrząsając zawartością kartonika spytała ostro:
-Czyje?
Mój wzrok mimowolnie powędrował na różowo-włosom. Jej zmieszany wzrok i delikatne rumieńce na policzkach spowodowały, że miałam ochotę wziąć całą winę na siebie. I taki miałam zamiar, jednak dziewczyna mnie uprzedziła, sama przyznając się, że pali chodź rzadko. Kobieta jakby odetchnęła z ulgą. Po jej minie widać jednak było, że nie zamierza odpuścić tego tematu, więc szybko odparłam:
-Nie przyszłaś tu chyba, żeby prawić nam jakieś kazania, więc grzecznie spytam, po co?
Tak naprawdę to pytanie nurtowało mnie od samego początku, lecz wcześniej jakoś nie było szans na jego zadanie, a teraz trafiła się idealna okazja. Jednak odpowiedzi nie otrzymałam.
     Brunetka westchnęła prawie nie zauważalnie i teatralnie spojrzała na zegarek znajdujący się na jej lewym nadgarstku, po czym powiedziała:
-Późno już. Muszę iść. Do zobaczenia.
Chciałam jeszcze coś dodać, ale jej już nie było. Spojrzałam bezradnie na Gabrysię i opadłam zmęczona natłokiem dzisiejszych wydarzeń, na łóżko.
-To było dziwne-podsumowała niebieskooka, a ja w duchu przyznałam jej rację.
No i mamy 5 :)
Jak się podoba pszczółki? :*
Tak dla wyjaśnienia, to Flora nie zgrywa takiej wrednej, ona ma po prostu taki charakter ;)
No co? Nie wszyscy muszą być słodkimi aniołkami, nie? ;D
Wiecie co?! Ostatnio długo nie pisałam tej historii i kompletnie zapomniałam co mam napisać! muszę sobie szybko przypomnieć...
Dobra...
7 komentarzy=chapter six ;P

13 komentarzy:

  1. Ciekawe, skąd Flora kojarzy Anne...
    Moment, moment, Anne jest brunetką o zielonych oczach? O.o... Czemu pomyślałam o pokrewieństwie z Hazzą? xd
    Może mój tok rozumowania jest zbyt nastawiony na 1D, ale cóż...
    Czekam na kolejny rozdział, weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to możesz mieć sporo racji... Ale nic nie będę zdradzać! jakby coś, ja nic nie mówiłam!!!!

      Usuń
  2. hmmm... jestem ciekawa co łączy Anne i Flore :) Rozdział jak zwykle świetny :D mam nadzieje że szybko napiszesz kolejny :) / Martyna

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww<3
    Dobra, ostatnio zawsze jakoś piszę to aww<3 Ale nawet nie wiesz jak mi się podobają Twoje rozdziały ;) Po prostu są cudowne, rozdział jest genialny, bardzo mi się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Twojego bloga! Z taką przyjemnością się go czyta. A przez Cb będę ciągle myślę o Annie i Florze. Czemu ona do nich przyszła? Pewnie nic nie wymyślę więc daj szybko następny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi się podoba ten rozdział. Lubie Florę i Gabi. Mają mocne charaktery! Doceniam takich ludzi. Przynajmniej nie udają nikogo. Są do bólu prawdziwi. I dobrze
    Czekam na kolejny :) !

    OdpowiedzUsuń
  6. dodaję siódmy :3
    zajebisty rozdział, weny xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Rzeczywiście, to było dziwne...
    Rozdział jak zwykle zajebisty i świetny ; )
    Po co ta Anna przyszła? I czemu mi się kojarzy z Harrym? Jego mama ma tak samo na imię. Dziwne ; ) Coś Ty wymyśliła, przecudna niewiasto? x D
    one-direction-wonderful-story.blogspot.com
    kimberly-gabrielle-and-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do Libster Award : )
    Więcej informacji na:
    kimberly-gabrielle-and-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Dlaczego jeszcze nie ma kolejnego rozdziału ?? ;( /Alex

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nw kiedy będzie :( zaciełam się, ale postaram jak najszybciej

      Usuń
  10. The issue of alimony can further add to the misery of any divorce case,
    as it needs to prove the disability and incompetency of the dependant spouse.
    This is why the absolute worst will come out in parties in
    this type of litigation. If you are living together, Family Lawyer Mac - Dowell & Associates can make a domestic partnership agreement for you; in Fairfax County Attorney Mac - Dowell & Associatesis the first call
    you should make for all domestic partnership agreements.


    Here is my blog post; Divorce Lawyers

    OdpowiedzUsuń

Lódziowie :D