Powoli nacisnęłam metalową, błyszczącą
klamkę. Drzwi otworzyły się, pomimo moich starań, z głośnym
skrzypnięciem. A tak nie chciałam na siebie zwracać niczyjej
uwagi. Właściwie to nie wiem dlaczego. Po prostu miałam ochotę
poleżeć teraz w ciszy i przemyśleć sobie parę spraw. A więc
czemu wróciłam już do ośrodka, skoro bez problemu mogłam znaleźć
zaciszne miejsce na dworze, z dala od cywilizacji? To proste-po
prostu nie chciałam kolejny raz dostać ochrzanu.
-Wypie*alać z domu bożego-te jakże miłe
słowa wypowiedziane z ust mojej współlokatorki, przywitały mnie
już od progu. Dziewczyna stała do mnie tyłem, ślepo wpatrując
się w korony drzew przed domem, jakby było tam coś najciekawszego
na świecie, jakby potrafiła z nich wyczytać wszystkie zagadki
tego, z pozoru, wesołego świata. Od razu wyczułam, że nie ma
dzisiaj najlepszego humoru, a co było tego przyczyną powoli się
domyślałam.
-Ładnie to mnie tak witać?-spytałam
zadziornie, krzyżując ręce na piersiach.
Gabrysia odwróciła się niechętnie w
moją stronę i, opierając się plecami o parapet, zgasiła
papierosa, którego jeszcze przed sekundą miała w ustach i
wyrzuciła go niedbale za siebie. Snop światła wdzierający się do
pokoju przez okno padł akurat na jej błękitne oczy. Źrenice
momentalnie zmniejszyły się, a w tęczówkach można było odczytać
cały jej nastrój.
-Oh przepraszam jeśli cię uraziłam-odparła
zgryźliwie i oparła łokieć o białą taflę parapetu.
-Wybaczam-uśmiechnęłam się przyjaźnie i
podeszłam pewnie w jej stronę.
Stanęłam z nią twarzą w twarz i
poczęłam lustrować ją spojrzeniem. Jeździłam wzrokiem po jej
delikatnej twarzy, jakby doszukując się w niej jakichś emocji.
Bezskutecznie. Prawdę mówiąc jej grobowa mina powodowała ciarki
na moich plecach.
-Dostałam pracę-w końcu odważyłam się
przerwać ciszę, która stała się nieco uciążliwa.
Różowa zmarszczyła lekko brwi i założyła
ręce na wysokości klatki piersiowej.
-Fajnie-odpowiedziała obojętnie.
-Jutro jest mój pierwszy dzień-ciągnęłam
dalej obserwując jej reakcje.-I che żebyś poszła tam ze mną.
-Po co?-rzuciła niedbale, chodź wiedziałam,
że w głębi duszy jest zadowolona z mojej propozycji. W środku
zapewne biła się z myślami, czy dalej ma się na mnie gniewać,
czy też odpuścić i od razu się zgodzić.
-No... Będziesz mnie wspierać-uśmiechnęłam
się zakłopotana. Z niewiadomej przyczyny owe słowa zawstydziły
mnie lekko. Może bałam się, że wyjdzie na jaw, że też
potrzebuje kogoś, kto będzie dodawać mi otuchy.
-Nie chce mi się-wypowiedziała te słowa tak
szybko, zapewne dokładnie ich nie przemyślawszy, że ledwo zdołałam
je zrozumieć, ale po chwili dodała-No, ale okay.
Na moją twarz momentalnie wskoczył
szeroki, szczery uśmiech, którego nie byłam w stanie w żaden sposób
zatrzymać. Ulga jaką czułam była nie do opisania. Właściwie to
sama nie rozumiałam moich emocji. Dlaczego ja się tak przejmowałam?
-No chodź tu i już się tak nie fohaj-
rozwarłam ramiona, a niebieskooka momentalnie się w nie wtuliła.
Właśnie w tym momencie poczułam, że wszystko zaczyna się
układać, a moje życie stopniowo nabiera sensu. Jednak to poczucie
nie trwało długo.
Ktoś zapukał lekko w framugę drzwi, a
nasze oczy momentalnie skierowały się na ową osobę, śmiącą
przerwać nam tą bajeczną sielankę.
W progu stanęła widziana przeze mnie już
wcześniej brunetka o doświadczonych, zielonych oczach i młodzieńczych rysach twarzy. Uśmiechała się delikatnie i bez żadnego
skrępowania wkroczyła z butami w nasze życie. Usiadła na
jednym z obrotowych krzeseł, przeznaczonych do siedzenia przy
biurku, założyła nogę na nogę i uparcie wpatrywała się w nas.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że nadal stoimy wtulone w
siebie i jak ktoś patrzący z boku mógł to odebrać. Odchrząknęłam
nerwowo i oderwałam się od Gabrysi po czym usiadłam na łóżku.
Dziewczyna poszła w moje ślady.
-Jestem Anna-powiedziała nie przestając się
uśmiechać kobieta. Po jej wyrazie twarzy można było wywnioskować,
że oczekuje od nas podania swych imion. Oj nie, ze mną tak łatwo
nie będzie paniusiu.
-Gaba- rzuciła niedbale w jej stronę różowa.
-A ty?-brunetka skinęła głową w moją
stronę widząc, że nie jestem chętna tak szybko ujawniać moich
danych.
-Na zdrowie-bąknęłam z przekąsem nie
patrząc się w stronę Anny. Za wszelką cenę unikałam kontaktu
wzrokowego.
-Flo-Gabrysia szturchnęła mnie lekko w ramię,
jakby próbując doprowadzić do porządku. Bezskutecznie. Ja uparcie
trwałam z zaciętą miną, nie mając wcale ochoty się odezwać.
Może i miałam trudny charakter, ale wcale mi to nie przeszkadzało.
Wręcz przeciwnie, było to jedyną moją cechą, jaką w sobie
lubiłam. Skryta, chamska, niedostępna-taka właśnie byłam ja.
-A więc ty jesteś Flora-mruknęła pod nosem
brunetka i uśmiechnęła się lekko, spojrzała pewnie w moją
stronę. W odróżnieniu ode mnie zależało jej na skrzyżowaniu
naszych spojrzeń.
-Nie kurde, królowa Elżbieta I-zirytowałam
się, co wywołało tylko szerszy uśmiech na twarzy kobiety. I w tym
momencie pozwoliłam, aby nasze spojrzenia się spotkały. Było to
błędem? Nie wiem. Długo patrzyłam się uparcie w zielone tęczówki
kobiety, zdając sobie sprawę, że ona robi tak samo. Cholerne
uczucie, że już ją kiedyś widziałam nie dawało mi spokoju.
Nijak nie mogłam się go wyzbyć. Nie świadoma tego co dokładnie
robię, wyjęłam zdjęcie, które zawsze nosiłam przy sobie.
Spojrzałam na nie uważnie. Nastoletnia dziewczyna jak co dnia
uśmiechała się lekko, wyglądała tak beztrosko. Zawsze
zazdrościłam osobie ze zdjęcia, które kilka lat temu znalazłam w
kurtce, że potrafi cieszyć się życiem, przynajmniej tak
wnioskowałam z jej wyrazu twarzy. Ponownie spojrzałam na brunetkę
siedzącą na krześle, po czym kolejny raz zwróciłam całą swoją
uwagę na dziewczynę ze zdjęcia. I tak kilka razy.
Po chwili zdałam sobie sprawę, że
Gabrysia również przypatruje się fotografii. Zmieszanie i
zdziwienie na jej twarzy upewniło mnie we własnych przekonaniach.
Powolnym ruchem wstałam z łóżka i
skierowałam się stronę Anny. Schyliłam się nad nią i
podetknąwszy zdjęcie pod nos, zapytałam oschle:
-Poznajesz?
Brunetka wyjęła je z mojej dłoni i
chwilę przypatrywała się dziewczynie uwiecznionej na kawałku
papieru.
-Nie-powiedziała pewnie oddając mi
fotografię, ale jej rozlatane oczy i unikanie kontaktu wzrokowego
wydały to, że kłamie. Westchnąwszy głośno wstała z krzesła i
skierowała się do okna. Wbiła wzrok w jeden punkt na dworze i
uparcie przy nim trwała. Zrezygnowana usiadłam z powrotem koło
Gaby.
Kobieta zaczęła wodzić wzrokiem po
pomieszczeniu, jakby w poszukiwaniu czegoś, czym mogłaby odwrócić
naszą uwagę od swojej osoby. W pewnym momencie jej wzrok natknął
się na paczkę papierosów pozostawioną nieodpowiedzialnie na
parapecie przez Gabrysie. Z dziwnym grymasem odwróciła się do nas i
potrząsając zawartością kartonika spytała ostro:
-Czyje?
Mój wzrok mimowolnie powędrował na
różowo-włosom. Jej zmieszany wzrok i delikatne rumieńce na
policzkach spowodowały, że miałam ochotę wziąć całą winę na
siebie. I taki miałam zamiar, jednak dziewczyna mnie uprzedziła,
sama przyznając się, że pali chodź rzadko. Kobieta jakby
odetchnęła z ulgą. Po jej minie widać jednak było, że nie
zamierza odpuścić tego tematu, więc szybko odparłam:
-Nie przyszłaś tu chyba, żeby prawić nam
jakieś kazania, więc grzecznie spytam, po co?
Tak naprawdę to pytanie nurtowało mnie od
samego początku, lecz wcześniej jakoś nie było szans na jego
zadanie, a teraz trafiła się idealna okazja. Jednak odpowiedzi nie
otrzymałam.
Brunetka westchnęła prawie nie
zauważalnie i teatralnie spojrzała na zegarek znajdujący się na
jej lewym nadgarstku, po czym powiedziała:
-Późno już. Muszę iść. Do zobaczenia.
Chciałam jeszcze coś dodać, ale jej
już nie było. Spojrzałam bezradnie na Gabrysię i opadłam
zmęczona natłokiem dzisiejszych wydarzeń, na łóżko.
-To było dziwne-podsumowała niebieskooka, a
ja w duchu przyznałam jej rację.
No i mamy 5 :)
Jak się podoba pszczółki? :*
Tak dla wyjaśnienia, to Flora nie zgrywa takiej wrednej, ona ma po prostu taki charakter ;)
No co? Nie wszyscy muszą być słodkimi aniołkami, nie? ;D
Wiecie co?! Ostatnio długo nie pisałam tej historii i kompletnie zapomniałam co mam napisać! muszę sobie szybko przypomnieć...
Dobra...
7 komentarzy=chapter six ;P
Heuheu, fajne ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe, skąd Flora kojarzy Anne...
OdpowiedzUsuńMoment, moment, Anne jest brunetką o zielonych oczach? O.o... Czemu pomyślałam o pokrewieństwie z Hazzą? xd
Może mój tok rozumowania jest zbyt nastawiony na 1D, ale cóż...
Czekam na kolejny rozdział, weny życzę ;*
Tak naprawdę to możesz mieć sporo racji... Ale nic nie będę zdradzać! jakby coś, ja nic nie mówiłam!!!!
Usuńhmmm... jestem ciekawa co łączy Anne i Flore :) Rozdział jak zwykle świetny :D mam nadzieje że szybko napiszesz kolejny :) / Martyna
OdpowiedzUsuńAww<3
OdpowiedzUsuńDobra, ostatnio zawsze jakoś piszę to aww<3 Ale nawet nie wiesz jak mi się podobają Twoje rozdziały ;) Po prostu są cudowne, rozdział jest genialny, bardzo mi się podoba ;)
Kocham Twojego bloga! Z taką przyjemnością się go czyta. A przez Cb będę ciągle myślę o Annie i Florze. Czemu ona do nich przyszła? Pewnie nic nie wymyślę więc daj szybko następny :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten rozdział. Lubie Florę i Gabi. Mają mocne charaktery! Doceniam takich ludzi. Przynajmniej nie udają nikogo. Są do bólu prawdziwi. I dobrze
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :) !
dodaję siódmy :3
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział, weny xx
Rzeczywiście, to było dziwne...
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle zajebisty i świetny ; )
Po co ta Anna przyszła? I czemu mi się kojarzy z Harrym? Jego mama ma tak samo na imię. Dziwne ; ) Coś Ty wymyśliła, przecudna niewiasto? x D
one-direction-wonderful-story.blogspot.com
kimberly-gabrielle-and-one-direction.blogspot.com
Zostałaś nominowana do Libster Award : )
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na:
kimberly-gabrielle-and-one-direction.blogspot.com
Dlaczego jeszcze nie ma kolejnego rozdziału ?? ;( /Alex
OdpowiedzUsuńNw kiedy będzie :( zaciełam się, ale postaram jak najszybciej
UsuńThe issue of alimony can further add to the misery of any divorce case,
OdpowiedzUsuńas it needs to prove the disability and incompetency of the dependant spouse.
This is why the absolute worst will come out in parties in
this type of litigation. If you are living together, Family Lawyer Mac - Dowell & Associates can make a domestic partnership agreement for you; in Fairfax County Attorney Mac - Dowell & Associatesis the first call
you should make for all domestic partnership agreements.
Here is my blog post; Divorce Lawyers