sobota, 8 grudnia 2012

Part One "Summer Changes"- Chapter Four


   Z trudem otworzyłam sklejone oczy i przeciągnęłam się leniwie cicho przy tym ziewając. Spojrzałam przez okno. Słońce było już wysoko, ale Gabrysia nadal spała. Nie chętnie wygrzebałam się z ciepłego łóżeczka i z ciuchami pod pachą skierowałam się do łazienki.
    Miałyśmy z Gabą cholerne szczęście, że nikt nawet nie zauważył, że wczoraj uciekłyśmy na kilka chwil. I tak właśnie w tym sierocińcu dbają o dzieci. Jeśli wychodzą załatwić papiery związane ze szkołą dostają opierdziel, a jeżeli uciekają uchodzi im to płazem. I gdzie na tym świecie sprawiedliwość? W sumie to jakby nie patrzeć cieszę się, że nas nie przyłapali.
    Ubrana zeszłam na dół do jadalni. Przy dużym, brzozowym stole siedziała już Anita, Kuba, Magda i Krystian, a na talerzach leżały kanapki. Zajęłam swoje miejsc i niechętnie wzięłam jedną do ręki. Prawdę mówiąc wcale nie byłam głodna, ale coś jeść muszę.
    Kilka minut później w oliwkowym pomieszczeniu pojawiła się różowo-włosa. Z wielkim uśmiechem na ustach dosiadła się do mnie i chwyciła w swoje zgrabne palce szklankę soku pomarańczowego.
-Siemaneczko- krzyknęła mi do ucha pełna entuzjazmu, a ja nie spodziewając się takiego ruchu z jej strony, chodź powinnam zacząć już się przyzwyczajać, że ma tendencję do psucia mi bębenków, zakrztusiłam się kanapką.
Kiedy już w miarę opanowałam sytuację, Gabrysia spytała:
-To co? Idziemy gdzieś dzisiaj?
-Miałam raczej zamiar iść na spacer samemu-przyznałam niepewnie, a niebieskooka tylko wzruszyła ramionami i z obrażonym wyrazem twarzy zaczęła jeść śniadanie. Westchnęłam cicho.
    Przez resztę posiłku nie odzywała się do mnie ani słowem, a ja sama nie zaczynałam rozmowy, bo wiedziałam, że i tak by to nic nie dało.
    Kiedy skończyłam jeść udałam się do pokoju opiekunów. Zastałam w nim tylko pana Krzysztofa wpatrującego się nieobecnym wzrokiem w przestrzeń za oknem. Już od progu uderzył mnie charakterystyczny zapach cygara pomieszany ze świeczkami zapachowymi do aromaterapii. Nie pewnie zrobiłam krok do przodu i zapukałam lekko w framugę dębowych drzwi.
    Mężczyzna odwrócił się do mnie przodem i zlustrował lekko zamyślonym wzrokiem. W końcu, przerywając nieprzyjemną ciszę, powiedział ciepłym głosem:
-Tak?
Westchnęłam cicho i zaczęłam mówić, nerwowo bawiąc się kłosem uplecionym dziś rano z moich włosów:
-Bo... Ja chciałam... Chciałam się zapytać, czy mogę dzisiaj wyjść na dwór?
    Pan Krzysztof skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej i zmierzył mnie czujnym wzrokiem od stóp do głowy. Czułam się dziwnie. Ręce z każdą chwilą robiły mi się bardziej mokre, a serce miało ochotę wyskoczyć mi z piersi i czym prędzej stąd uciec. Czy ja się bałam?
-Zgoda-odrzekł wreszcie-Ale pod jednym warunkiem.
Wypuściłam z sykiem powietrze z płuc i spojrzałam się na opiekuna wyczekująco.
-Nie wracaj za późno, bo wiesz jaka jest pani Iwona. Troszeczkę zbyt gorączkowo podchodzi do punktualności-puścił mi oczko i ciepło się uśmiechnął.
    W odpowiedzi skinęłam lekko głową i jak najszybciej opuściłam pokój, który przyprawiał mnie o dreszcze.
    W podskokach udałam się na górę, by spakować do torebki najpotrzebniejsze rzeczy. Kiedy już zeszłam z powrotem na dół, szybkim ruchem wsunęłam na stopy beżowe sandały i czym prędzej opuściłam ośrodek.
     Szłam raźno przez zatłoczone uliczki Łeby, wypełnione po brzegi promieniami lipcowego słońca.     Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem. Tak naprawdę nie wiedziałam co mam z sobą zrobić.Bez celu błąkałam się między turystami, mijając mnóstwo kolorowych straganów z najróżniejszymi pontonami i zabawkami dmuchanymi oraz dzieci z buziami brudnymi od lodów.
    W pewnym momencie poczułam na nosie zimną kroplę deszczu. Spojrzałam niespokojnym wzrokiem w niebo, a w tym momencie na policzka skapnęłam mi kolejna kropla. Nim się obejrzałam rozpadało się na dobre.
    Z pośród tłumu biegających w tą i we wte ludzi wyłoniła się mała, urocza kawiarenka, na chwilę obecną moje schronienie przed rozszalałym żywiołem.
    Od progu powitał mnie zapach wanilii i cynamonu. Weszłam głębiej. Przeciskając się pomiędzy kawowymi stolikami i krzesłami dotarłam do lady. Wyjrzałam przez okno, w nadziei że deszcz ustał. Nadzieja matką głupich.
    Pomyślałam, że skoro już tu jestem, mogłabym chociaż się czegoś napić. Zamówiłam małą, czarną kawę i usiadłam przy jednym z wolnych stolików. W oczekiwaniu na moje zamówienie miałam czas na rozeznanie w terenie. To dziwne, że mieszkając w Łebie szesnaście lat ani razu nie byłam tutaj.
     Szczególne zainteresowanie z mojej strony wzbudziła ulotka znajdująca się na błyszczącym blacie.
Właśnie kelnerka wezwała mnie po odbiór mojej kawy, więc miałam czas zapytać o to, co mnie tak nurtowało.
-Przepraszam, a czy ta oferta aktualna?-spytałam wskazując na ulotkę. Nie wiedziałam za bardzo co mam powiedzieć. Jeszcze nigdy nie byłam w takiej sytuacji.
-Oczywiście-posłała mi sztuczny uśmiech-Zainteresowana?
-Jak najbardziej-odwzajemniłam gest.
-W takim razie proszę za mną-powiedziała miłym głosem.
     Skinęłam głową i chwytając uprzednio kawę w ręce, podążyłam za blondynką. Kobieta zaprowadziła mnie na zaplecze. Weszłyśmy do ciemnego, małego pomieszczenia. Kobieta zapaliła światło, a moim oczom ukazało się zgrabne biureczko z tabliczką F.Białkowska-właściciel. Blondynka sprawnie wyminęła mnie w progu i usiadła za biurkiem. Zakładając ręce na piersi posłała mi szczery uśmiech i zachęciła do podejścia bliżej. Nie pewnie usiadłam na wiśniowym stołeczku.
-A więc zgłaszasz się z prośbom o pracę, tak?-odezwała się pierwsza, mierząc mnie dokładnie wzrokiem.
-Tak proszę pani-odpowiedziałam grzecznie, na co kobieta zaśmiała się melodyjnie.
-Jak tam pani-machnęła rękom-Po prostu Felicja.
-Flora-przedstawiłyśmy się sobie, po czym kobieta podłożyła mi pod nos stertę papierów i podała długopis.
&&&
-W takim razie widzimy się jutro dziewiątej. Tylko mi się tu nie spóźniać-powiedziała serdecznie, na co ja skinęłam głową i z uśmiechem na ustach skierowałam się w stronę wyjścia. Słońce już dawno wyszło zza chmur, a w powietrzu było czuć wilgoć, tak charakterystyczną po deszczu.
Nagle w progu stanął blondyn o oczach koloru oceanu. Nie zauważając mnie podbiegł czym prędzej do Felicji zdyszany.
-Spóźniłeś się Adrian-zgromiła chłopaka wzrokiem.
Zaciekawiona postanowiłam zostać jeszcze chwilę i przysłuchać się tej rozmowie.
-Oj przepraszam mamo... Nie chciało mi się iść w tym deszczu-tłumaczył się, a ja poczułam się dziwnie. Czyli, że moja szefowa to matka tego.. tego szajbusa?!
-Nie chciało mi się iść w tym deszczu-zaczęła go przedrzeźniać kobieta-A ja sama miałam się zajmować kawiarnią?!
Tylko tyle zdążyłam jeszcze usłyszeć, bo oszołomiona opuściłam lokal.
Błąkałam się długo po uroczych uliczkach miasta, zastanawiając się, czy może jeszcze się z tego nie wycofać. Ale w końcu doszłam do wniosku, że przez jakiegoś chłopaka nie będę odchodzić już pierwszego dnia z nowej pracy.
    Nagle zza rogu pośpiesznie wybiegła wysoka brunetka. Nie chcący szturchnęła mnie w ramię tak,że misternie pleciony kos aż wzleciał do góry. Nie zatrzymując się nawet, grzecznie przeprosiła, jednak po chwili stanęła i poczęła mnie uważnie lustrować wzrokiem. By nie wyjść na gorszą również zaczęłam przyglądać się z uwaga kobiecie.
    Długie, falowane włosy w czekoladowym odcieniu lekko spływały po jej ramionach. Delikatne rysy twarzy sprawiały wrażenie, że kobieta jest dużo młodsza, jednak zielone oczy zdradzały jej wiek. Krótka, kwiatowa spódniczka przed kolano nie przeszkadzała jej w bieganiu, a wysokie, kremowe szpilki skutecznie wydłużały i uwydatniały jej zgrabne nogi. Brunetka zmarszczyła brwi w zabawny sposób, po czym uśmiechnęła się promiennie.
Dziwne uczucie, kiedy wydaje ci się,
że kogoś znasz, a tak naprawdę jest on obcy.
Że skądś go kojarzysz,
a tak naprawdę widzisz pierwszy raz.

    Sielankę przerwał tłum facetów z aparatami przewieszonymi na szyi. Kobieta z przerażeniem w oczach zerwała się i momentalnie była już daleko w przodzie. Fotoreporterzy nie mieli zamiaru tak łatwo odpuścić i również rzucili się za, jak sądzę, gwiazdą.
     Wzruszyłam tylko ramionami i nadal oszołomiona postanowiłam już wrócić do ośrodka.
Hejo! Jak się podoba 4 rozdział ;D?
Założyłam zakładkę "Informowani", gdzie możecie podawać numery gg,
wasze tt, czy adresy blogów, jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach ;D
(taką zakładkę znajdziecie również na FHTL xD pisze teraz bo potem zapomnę :3)

I co? Zjarało kakao jakby powiedział Marcin? Blondyn o oczach koloru oceanu to nie Niall,
a Adrian! Ha ha zawsze marzyłam o tym, aby was wrobić ;D No ale nie było tak trudno odgadnąć, że to nie Niall, treba było tylko pomyśleć (a wszyscy wiedzą, że myślenie boli, więc ta opcja odpada ;D), bo kiedy rozmawiali po angielsku to pisałam, że po Angielsku, a z tym blondynem Flora rozmawiała tylko po polsku xD 

6 komentarz=nowy rozdział :p

9 komentarzy:

  1. No wiem, głupia jestem XD Ale co... Ja wszędzie widzę Nialla, nawet jak ktoś rozmawia po polsku, taka już jestem ;) Świetny rozdział XD
    Czekam na NN
    http://and-little-things-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jesteś głupia! To był podstęp. Nawet Ijsztajn (nie wiem jak pisze się jego imę czy tam nazwisko xD) By nie zgadł ;D

      Usuń
  2. To faktycznie wszystkie nas wrobiłaś! xD
    Oj Ty ! ;P
    Czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha :) Dobra dałam się wrobić :) świetnie piszesz i będę zaglądała częściej na twojego Bloga bo bardzo mi sie spodobał :) czekam na kolejny rozdział ^_^ /Martyna :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No dobra dałam się nabrać :D ciekawa jestem kim jest ten Adrian :D aaa piszesz świetnie :D nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D/ Marta

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam wszystkie Twoje rozdziały i muszę przyznać, że dziewczyno masz talent! Też się dałam wrobić :P Ciekawa jestem jak Flora będzie się zachowywać w towarzystwie Adriana. Może w końcu zmieni nastawienie do niego?
    Czekam na nn
    http://miloscto.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się twój sposób pisania :D koleżanka mi poleciła twojego bloga i nie żałuje że tu weszłam :D Pięknie piszesz i czekam na więcej :) będę częściej zaglądać :D/ Pozdrawiam Alex

    OdpowiedzUsuń
  7. Ech Ty, żeby nas tak wrobić! Jesteś podła x D
    Rozdział przedni! Nic dodać, nic ująć ; )
    Kurde, szkoda że to nie Niall. Ale i tak będę czytać x D Tak łatwo się mnie stąd nie pozbędziesz ; D
    one-direction-wonderful-story.blogspot.com
    kimberly-gabrielle-and-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Lódziowie :D