Z trudem otworzyłam sklejone oczy i
przeciągnęłam się leniwie cicho przy tym ziewając. Spojrzałam
przez okno. Słońce było już wysoko, ale Gabrysia nadal spała.
Nie chętnie wygrzebałam się z ciepłego łóżeczka i z ciuchami
pod pachą skierowałam się do łazienki.
Miałyśmy z Gabą cholerne szczęście, że
nikt nawet nie zauważył, że wczoraj uciekłyśmy na kilka chwil. I
tak właśnie w tym sierocińcu dbają o dzieci. Jeśli wychodzą
załatwić papiery związane ze szkołą dostają opierdziel, a
jeżeli uciekają uchodzi im to płazem. I gdzie na tym świecie
sprawiedliwość? W sumie to jakby nie patrzeć cieszę się, że nas
nie przyłapali.
Ubrana zeszłam na dół do jadalni. Przy
dużym, brzozowym stole siedziała już Anita, Kuba, Magda i
Krystian, a na talerzach leżały kanapki. Zajęłam swoje miejsc i
niechętnie wzięłam jedną do ręki. Prawdę mówiąc wcale nie
byłam głodna, ale coś jeść muszę.
Kilka minut później w oliwkowym
pomieszczeniu pojawiła się różowo-włosa. Z wielkim uśmiechem na
ustach dosiadła się do mnie i chwyciła w swoje zgrabne palce
szklankę soku pomarańczowego.
-Siemaneczko- krzyknęła mi do ucha pełna
entuzjazmu, a ja nie spodziewając się takiego ruchu z jej strony,
chodź powinnam zacząć już się przyzwyczajać, że ma tendencję
do psucia mi bębenków, zakrztusiłam się kanapką.
Kiedy już w miarę opanowałam sytuację,
Gabrysia spytała:
-To co? Idziemy gdzieś dzisiaj?
-Miałam raczej zamiar iść na spacer
samemu-przyznałam niepewnie, a niebieskooka tylko wzruszyła
ramionami i z obrażonym wyrazem twarzy zaczęła jeść śniadanie. Westchnęłam cicho.
Przez resztę posiłku nie odzywała się
do mnie ani słowem, a ja sama nie zaczynałam rozmowy, bo
wiedziałam, że i tak by to nic nie dało.
Kiedy skończyłam jeść udałam się do
pokoju opiekunów. Zastałam w nim tylko pana Krzysztofa wpatrującego
się nieobecnym wzrokiem w przestrzeń za oknem. Już od progu
uderzył mnie charakterystyczny zapach cygara pomieszany ze
świeczkami zapachowymi do aromaterapii. Nie pewnie zrobiłam krok do
przodu i zapukałam lekko w framugę dębowych drzwi.
Mężczyzna odwrócił się do mnie przodem
i zlustrował lekko zamyślonym wzrokiem. W końcu, przerywając
nieprzyjemną ciszę, powiedział ciepłym głosem:
-Tak?
Westchnęłam cicho i zaczęłam mówić,
nerwowo bawiąc się kłosem uplecionym dziś rano z moich włosów:
-Bo... Ja chciałam... Chciałam się zapytać,
czy mogę dzisiaj wyjść na dwór?
Pan Krzysztof skrzyżował ręce na
wysokości klatki piersiowej i zmierzył mnie czujnym wzrokiem od
stóp do głowy. Czułam się dziwnie. Ręce z każdą chwilą robiły
mi się bardziej mokre, a serce miało ochotę wyskoczyć mi z piersi
i czym prędzej stąd uciec. Czy ja się bałam?
-Zgoda-odrzekł wreszcie-Ale pod jednym
warunkiem.
Wypuściłam z sykiem powietrze z płuc i
spojrzałam się na opiekuna wyczekująco.
-Nie wracaj za późno, bo wiesz jaka jest pani Iwona. Troszeczkę zbyt gorączkowo podchodzi do
punktualności-puścił mi oczko i ciepło się uśmiechnął.
W odpowiedzi skinęłam lekko głową i jak
najszybciej opuściłam pokój, który przyprawiał mnie o dreszcze.
W podskokach udałam się na górę, by
spakować do torebki najpotrzebniejsze rzeczy. Kiedy już zeszłam z
powrotem na dół, szybkim ruchem wsunęłam na stopy beżowe sandały
i czym prędzej opuściłam ośrodek.
Szłam raźno przez zatłoczone uliczki
Łeby, wypełnione po brzegi promieniami lipcowego słońca. Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem. Tak naprawdę nie
wiedziałam co mam z sobą zrobić.Bez celu błąkałam się między
turystami, mijając mnóstwo kolorowych straganów z najróżniejszymi
pontonami i zabawkami dmuchanymi oraz dzieci z buziami brudnymi od
lodów.
W pewnym momencie poczułam na nosie zimną
kroplę deszczu. Spojrzałam niespokojnym wzrokiem w niebo, a w tym
momencie na policzka skapnęłam mi kolejna kropla. Nim się
obejrzałam rozpadało się na dobre.
Z pośród tłumu biegających w tą i we
wte ludzi wyłoniła się mała, urocza kawiarenka, na chwilę obecną
moje schronienie przed rozszalałym żywiołem.
Od progu powitał mnie zapach wanilii i
cynamonu. Weszłam głębiej. Przeciskając się pomiędzy kawowymi
stolikami i krzesłami dotarłam do lady. Wyjrzałam przez okno, w
nadziei że deszcz ustał. Nadzieja matką głupich.
Pomyślałam, że skoro już tu jestem,
mogłabym chociaż się czegoś napić. Zamówiłam małą, czarną
kawę i usiadłam przy jednym z wolnych stolików. W oczekiwaniu na
moje zamówienie miałam czas na rozeznanie w terenie. To dziwne, że
mieszkając w Łebie szesnaście lat ani razu nie byłam tutaj.
Szczególne zainteresowanie z mojej strony
wzbudziła ulotka znajdująca się na błyszczącym blacie.
Właśnie kelnerka wezwała mnie po odbiór
mojej kawy, więc miałam czas zapytać o to, co mnie tak nurtowało.
-Przepraszam, a czy ta oferta
aktualna?-spytałam wskazując na ulotkę. Nie wiedziałam za bardzo
co mam powiedzieć. Jeszcze nigdy nie byłam w takiej sytuacji.
-Oczywiście-posłała mi sztuczny
uśmiech-Zainteresowana?
-Jak najbardziej-odwzajemniłam gest.
-W takim razie proszę za mną-powiedziała
miłym głosem.
Skinęłam głową i chwytając uprzednio
kawę w ręce, podążyłam za blondynką. Kobieta zaprowadziła mnie
na zaplecze. Weszłyśmy do ciemnego, małego pomieszczenia. Kobieta
zapaliła światło, a moim oczom ukazało się zgrabne biureczko z
tabliczką F.Białkowska-właściciel.
Blondynka sprawnie
wyminęła mnie w progu i usiadła za biurkiem. Zakładając ręce na
piersi posłała mi szczery uśmiech i zachęciła do podejścia
bliżej. Nie pewnie usiadłam na wiśniowym stołeczku.
-A więc
zgłaszasz się z prośbom o pracę, tak?-odezwała się pierwsza,
mierząc mnie dokładnie wzrokiem.
-Tak proszę
pani-odpowiedziałam grzecznie, na co kobieta zaśmiała się
melodyjnie.
-Jak tam
pani-machnęła rękom-Po prostu Felicja.
-Flora-przedstawiłyśmy
się sobie, po czym kobieta podłożyła mi pod nos stertę papierów
i podała długopis.
&&&
-W takim
razie widzimy się jutro dziewiątej. Tylko mi się tu nie
spóźniać-powiedziała serdecznie, na co ja skinęłam głową i z
uśmiechem na ustach skierowałam się w stronę wyjścia. Słońce
już dawno wyszło zza chmur, a w powietrzu było czuć wilgoć, tak
charakterystyczną po deszczu.
Nagle w
progu stanął blondyn o oczach koloru oceanu. Nie zauważając mnie
podbiegł czym prędzej do Felicji zdyszany.
-Spóźniłeś
się Adrian-zgromiła chłopaka wzrokiem.
Zaciekawiona
postanowiłam zostać jeszcze chwilę i przysłuchać się tej
rozmowie.
-Oj
przepraszam mamo... Nie chciało mi się iść w tym
deszczu-tłumaczył się, a ja poczułam się dziwnie. Czyli, że
moja szefowa to matka tego.. tego szajbusa?!
-Nie
chciało mi się iść w tym deszczu-zaczęła go przedrzeźniać
kobieta-A ja sama miałam się zajmować kawiarnią?!
Tylko
tyle zdążyłam jeszcze usłyszeć, bo oszołomiona opuściłam
lokal.
Błąkałam się długo po uroczych uliczkach miasta, zastanawiając
się, czy może jeszcze się z tego nie wycofać. Ale w końcu
doszłam do wniosku, że przez jakiegoś chłopaka nie będę
odchodzić już pierwszego dnia z nowej pracy.
Nagle
zza rogu pośpiesznie wybiegła wysoka brunetka. Nie chcący
szturchnęła mnie w ramię tak,że misternie pleciony kos aż
wzleciał do góry. Nie zatrzymując się nawet, grzecznie
przeprosiła, jednak po chwili stanęła i poczęła mnie uważnie
lustrować wzrokiem. By nie wyjść na gorszą również zaczęłam
przyglądać się z uwaga kobiecie.
Długie,
falowane włosy w czekoladowym odcieniu lekko spływały po jej
ramionach. Delikatne rysy twarzy sprawiały wrażenie, że kobieta
jest dużo młodsza, jednak zielone oczy zdradzały jej wiek. Krótka,
kwiatowa spódniczka przed kolano nie przeszkadzała jej w bieganiu,
a wysokie, kremowe szpilki skutecznie wydłużały i uwydatniały jej
zgrabne nogi. Brunetka zmarszczyła brwi w zabawny sposób, po czym
uśmiechnęła się promiennie.
Dziwne uczucie, kiedy wydaje ci się,
że kogoś znasz, a tak naprawdę jest on
obcy.
Że skądś go kojarzysz,
a tak naprawdę widzisz pierwszy raz.
Sielankę przerwał tłum facetów z
aparatami przewieszonymi na szyi. Kobieta z przerażeniem w oczach
zerwała się i momentalnie była już daleko w przodzie.
Fotoreporterzy nie mieli zamiaru tak łatwo odpuścić i również
rzucili się za, jak sądzę, gwiazdą.
Wzruszyłam tylko ramionami i nadal
oszołomiona postanowiłam już wrócić do ośrodka.
Hejo! Jak się podoba 4 rozdział ;D?
Założyłam zakładkę "Informowani", gdzie możecie podawać numery gg,
wasze tt, czy adresy blogów, jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach ;D
(taką zakładkę znajdziecie również na FHTL xD pisze teraz bo potem zapomnę :3)
I co? Zjarało kakao jakby powiedział Marcin? Blondyn o oczach koloru oceanu to nie Niall,
a Adrian! Ha ha zawsze marzyłam o tym, aby was wrobić ;D No ale nie było tak trudno odgadnąć, że to nie Niall, treba było tylko pomyśleć (a wszyscy wiedzą, że myślenie boli, więc ta opcja odpada ;D), bo kiedy rozmawiali po angielsku to pisałam, że po Angielsku, a z tym blondynem Flora rozmawiała tylko po polsku xD
6 komentarz=nowy rozdział :p
No wiem, głupia jestem XD Ale co... Ja wszędzie widzę Nialla, nawet jak ktoś rozmawia po polsku, taka już jestem ;) Świetny rozdział XD
OdpowiedzUsuńCzekam na NN
http://and-little-things-1d.blogspot.com/
Nie jesteś głupia! To był podstęp. Nawet Ijsztajn (nie wiem jak pisze się jego imę czy tam nazwisko xD) By nie zgadł ;D
UsuńTo faktycznie wszystkie nas wrobiłaś! xD
OdpowiedzUsuńOj Ty ! ;P
Czekam na następny ^^
Muahahaha ja zła!
Usuńhahaha :) Dobra dałam się wrobić :) świetnie piszesz i będę zaglądała częściej na twojego Bloga bo bardzo mi sie spodobał :) czekam na kolejny rozdział ^_^ /Martyna :)
OdpowiedzUsuńNo dobra dałam się nabrać :D ciekawa jestem kim jest ten Adrian :D aaa piszesz świetnie :D nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D/ Marta
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie Twoje rozdziały i muszę przyznać, że dziewczyno masz talent! Też się dałam wrobić :P Ciekawa jestem jak Flora będzie się zachowywać w towarzystwie Adriana. Może w końcu zmieni nastawienie do niego?
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
http://miloscto.blogspot.com/
Podoba mi się twój sposób pisania :D koleżanka mi poleciła twojego bloga i nie żałuje że tu weszłam :D Pięknie piszesz i czekam na więcej :) będę częściej zaglądać :D/ Pozdrawiam Alex
OdpowiedzUsuńEch Ty, żeby nas tak wrobić! Jesteś podła x D
OdpowiedzUsuńRozdział przedni! Nic dodać, nic ująć ; )
Kurde, szkoda że to nie Niall. Ale i tak będę czytać x D Tak łatwo się mnie stąd nie pozbędziesz ; D
one-direction-wonderful-story.blogspot.com
kimberly-gabrielle-and-one-direction.blogspot.com